Nie musisz cierpieć. Istnieją naturalne metody pozbywania się bólu bez użycia środków farmakologicznych. Sprawdź, jakie to proste!
Ponad 50% Polaków cierpi na dolegliwości związane z kręgosłupem. Gdy dopada nas ból pleców, zaczynamy długotrwałą wędrówkę po gabinetach lekarzy, rehabilitantów, fizjoterapeutów, masażystów, a nawet kręgarzy. Niestety, w wielu wypadkach wizyty te przynoszą krótkotrwałą ulgę, ale nie likwidują przyczyny kłopotów. Tymczasem dyskopatię i związane z nią rwy - kulszową i barkową można leczyć przy pomocy zupełnie nieinwazyjnej techniki, która na świecie stosowana jest z powodzeniem od ponad 50 lat.
Kim był Bowen?
Twórcą tej terapii jest australijski… stolarz, masażysta sportowy i uzdrowiciel, Tom Ambrose Bowen.
Zaczęło się od kłopotów jego żony. Cierpiąca na astmę Jessie często trafiała do szpitala.
Tom w czasie ataków astmy, dotykał żony stosując stałą sekwencję ruchów. To przynosiło jej ulgę, a z czasem Jessie odczuła tak wyraźną poprawę, że przestała stosować leki.
Z czasem Tom Bowen zaczął pomagać ludziom cierpiącym na bóle pleców i astmę. A przy tym wciąż doskonalił swoją technikę.
Choć nie odebrał żadnego formalnego wykształcenia w zakresie opieki medycznej, Tom stał się uznanym terapeutą,przyjmującym tysiące pacjentów rocznie.
Tajniki swojej techniki przekazał tylko sześciu osobom: Keithowi Davisowi, Nigelowi Love, (nieżyjącemu już) Kevinowi Neave’owi, Oswaldowi Rentschowi, Kevinowi Ryanowi i Romneyowi Smeetonowi. Każdy z nich zadał mu kiedyś pytanie: skąd wziął i jak rozwinął tę niesamowitą technikę?
Wszyscy otrzymali od Toma tę samą odpowiedź:„To był dar od Boga”. Metodę Bowena rozpropagował Oswald Rentsch, który na jego prośbę udokumentował terapię, a po śmierci Bowena w 1982 r. zaczął uczyć jej innych na całym świecie.
Na czym polega metoda Bowena?
Technika Bowena to rodzaj neuromięśniowego przeprogramowania wywołanego zestawem specyficznych ruchów przerolowania mięśni, ścięgien i innej tkanki łącznej w określonych punktach ciała.
Zabieg trwa zwykle ok. godziny i wykonywany jest najczęściej bezpośrednio na nagiej skórze lub przez cienką odzież.
W tym czasie terapeuta wykonuje określone dla danego schorzenia zestawy ruchów. W ten sposób wysyła sygnały, które uruchamiają pamięć komórek o zrelaksowanym i zharmonizowanym stanie dobrego samopoczucia. Między ruchami następują kilkuminutowe przerwy, kiedy pacjent leży w samotności i odpoczywa.
To szalenie istotny element tej techniki - zgodny ze wskazaniem Toma Bowena, dzięki pauzom organizm otrzymuje niezbędny czas na reakcję, przetworzenie wysłanych sygnałów i rozpoczęcie procesu leczenia.
Głównym zadaniem metody Bowena, jest uruchomienie w naszym organizmie uśpionych procesów samoleczenia. Technika ta reguluje też działanie autonomicznego układu nerwowego, który kontroluje aż 80% funkcji organizmu.
Działanie tego układu bardzo często zaburza długotrwały stres. Jak to działa? Tego nie wiadomo. Istnieje kilka teorii, które starają się wyjaśnić mechanizmy działania techniki Bowena.
Zakłada się, że ruchy wykonywane przez terapeutów stymulują pracę receptorów czucia głębokiego obwodowego układu nerwowego, które znajdują się w tkance łącznej, mięśniach, ścięgnach, więzadłach i powięziach. Ten proces ma pobudzać ciało do powrotu do naturalnego stanu zdrowia.
Każdy ruch w tej technice ma swoje znaczenie. Większość z nich wykonuje się w miejscu przyczepu mięśnia, skąd do systemu nerwowego płynie informacja o poziomie napięcia mięśnia.
W przypadku gdy ból powoduje przykurcz mięśnia, ucisk tych punktów sprawia, że mózg otrzymuje informację, że napięcie mięśnia nie jest już konieczne. Następuje rozciągnięcie mięśnia i ból znika.
Inne wyjaśnienie fenomenu techniki Bowena wskazują na to, że obszary, w których wykonuje się ruchy, często pokrywają się z tzw. punktami spustowymi.
Ich oczyszczenie przynosi ulgę w bólu i poprawę koordynacji mięśni oraz ruchliwości stawów. Co ciekawe, większość ruchów przebiega w tych miejscach ciała, gdzie znajdują się punkty akupunkturowe, a niektóre z nich przecinają dwa lub trzy meridiany jednocześnie.
Pozbądź się bólu dzięki metodzie Bowena
Zalecana jest osobom po urazach, cierpiącym na zwyrodnienia, skrzywienia kręgosłupa, rwę kulszową, wady postawy, zapalenia stawu barkowego, zespołu cieśni nadgarstka, dolegliwości kolan, łokci, barków, bioder itp. Zabiegi przynoszą też ulgę przy bólach i zawrotach głowy, migrenach, a także zaburzeniach snu.
Zabiegi metodą Bowena wskazane są przy zaparciach, zespole jelita wrażliwego, nietrzymaniu moczu, kłopotach hormonalnych i nieregularnych miesiączkach. Przynosi też dobre efekty, wspomagając leczenie stwardnienia rozsianego.
Co jest istotne dla stosowania tej metody leczenia, nie ma przeciwwskazań. Skorzystać z niej może każdy, bez względu na wiek i stan zdrowia.
Znakomitym przykładem działania terapii są małe dzieci, nawet niemowlęta, które pozytywnie reagują w większości przypadków już po pierwszym zabiegu. Podobnie rzecz ma się ze zwierzętami. Co się dzieje w czasie sesji?
Terapeuta pyta o dolegliwości. Prosi, by zdjąć wszystkie uciskające części garderoby oraz biżuterię. Może poprosić by odsłonić np. plecy lub nogi. Następnie przez 40–60 min, co pewien czas wykonuje delikatne ruchy w konkretnych punktach. Jest to bezbolesne.
Ten zabieg jest bardzo relaksujący, pacjentów ogarnia spokój, wręcz błogostan. Często zdarza się, że zasypiają w trakcie sesji. Poprawa może być widoczna już po pierwszym zabiegu, jednak najczęściej potrzeba kilku sesji, by całkowicie uwolnić się od bólu.
Nie należy wykonywać sesji dzień po dniu, bo ciało musi mieć czas, by mogło kontynuować swój proces leczenia. Z tego powodu zabiegi powtarzane są nie częściej niż co 5-10 dni. Ważne jest, by techniki Bowena nie łączyć z innymi terapiami.
Badacze z Uniwersytetu Coventry poddali 120 ochotników mających kłopoty z mięśniami pośladków i ud, terapii Bowena oraz „udawanej” terapii placebo przez okres tylko jednego tygodnia. Pierwsza grupa zauważyła znaczną poprawę, podczas gdy druga grupa kontrolna nie odnotowała żadnej zmiany.
Metodę wypróbowano również na australijskich pielęgniarkach, cierpiących na dolegliwości typowe dla ich zawodu. Te które poddały się zabiegom, czuły się lepiej, nie chodziły na zwolnienia i zgłaszały mniej problemów zdrowotnych.
Comments